Pierwsza rzecz z serii ,,podrabiamy sklepowe półki". Czemu ma nam się chcieć robić masło samemu?
Najważniejsze- nie ma w nim chemii. Do sklepowego masła orzechowego, prócz orzechów, dodaje się różne świństwa (,,utwardzony tłuszcz roślinny, emulgatory" i inne fajne rzeczy).
Po drugie- masło orzechowe robione jest z orzeszków ziemnych, a ich (bez względu czy jesteśmy na diecie czy nie) powinno się unikać.
Czy jest to ,,niskokaloryczne"? No, nie :) Kcal ma nieco mniej niż sklepowe, ale to kwestia 30-60kcal/100g.
Pamiętajmy jednak, że dieta to nie tylko kcal, ale też mikro- i makro- elementy. Jeżeli do owsianki i tak wsypałybyśmy 10g orzechów, to czy nie lepiej wsypać 10g takiego masła? Są w nim różne rodzaje orzechów (a właśnie powinno się jeść różne, nie tylko jeden gatunek!), poza tym ma tak obłędny zapach, że lepiej nie siedzieć w pobliżu, bo może się to skończyć przyswojeniem na raz całej zawartości słoiczka... :)
Zapewniam, że masło smakuje tak samo jak ,,sklepowe", a pachnie o nieeebo lepiej! No i brak w nim chemii :)
- 35g orzechów włoskich
- 35g orzechów laskowych
- 20g migdałów
- szczypta soli, 4tabl. słodziku
Orzechy obrać i pokroić w kawałki.
Wysypać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i prażyć 10-15min w 180 stopniach.
Po wyjęciu odczekać aż się lekko wystudzą. Wsypać do miksera i miksować do uzyskania ,,mączki".
Uwaga! Na początku orzechy będą rzeczywiście przypominać mąkę- trzeba dać im trochę czasu, żeby ,,puściły" olej, wtedy konsystencja będzie już masłowa :)
. 643kcal / 100g
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz